Energetyka po wyborach | Trzy zadania dla nowego rządu

Polska energetyka znalazła się na zakręcie. Co zastanie kolejny rząd po wyborach jesienią? W spadku dostanie nie tylko elektroenergetykę, ale również smog.

W ostatnim czasie hurtowe ceny energii elektrycznej poszybowały do góry o ok. 50 proc. Wzrosty wynikają z wyższych cen CO2, węgla, gazu oraz – co trudniej zauważyć – coraz mniejszej konkurencji na rynku energii. Część międzynarodowych firm wycofała się z Polski. Nacjonalizacja sektora energetycznego, narzucanie nietypowych zadań, np. ratowania tonącego górnictwa, wpłynęła ujemnie na wartość państwowych spółek. Będzie się to przekładało na ograniczenie ich zdolności inwestycyjnych, a przecież dopiero stoimy u progu zmian w energetyce.

Nad sektorem zbierają się czarne chmury, a wśród energetyków panuje lęk o przyszłość. Rośnie import węgla, gazu i energii elektrycznej. Nie jest to zapisane w żadnej strategii Polski, więc nie wiadomo, czy to trend przejściowy. Polityka energetyczna jest prowadzona ruchami konika szachowego. Z jednej strony rząd rezygnuje z farm wiatrowych, z drugiej organizuje nowe aukcje na wiatraki. Stawia na węgiel, ale zamyka kopalnie.

Zapotrzebowanie na energię rośnie, a energetyka węglowa staje się kulą u nogi. Ceny uprawnień do emisji CO2 wzrosły o 350 proc. w ostatnich latach. Bloki węglowe są coraz bardziej awaryjne i przynoszą straty. Wprowadzone wsparcie dla energetyki (tzw. rynek mocy) będzie dużym zastrzykiem gotówki dla spółek energetycznych. To jednak rozwiązanie tymczasowe, bo wsparcie publiczne dla węgla już niedługo będzie niedozwolone w UE. Do tego słono kosztuje, o czym przekonamy się w 2021 r., kiedy koszt rynku mocy zostanie doliczony do naszego rachunku.

Spiętrzenie problemów

Od czego powinien zacząć kolejny rząd?

Po pierwsze – wypełnienie luki po wyłączanych elektrowniach węglowych.

Duża część elektrowni emituje dużo zanieczyszczeń i jest na tyle stara, że nie opłaca się ich modernizować. Najdalej za dziesięć lat gwałtownie zaczną się kończyć eksploatowane pokłady węgla brunatnego. Na zasłużoną emeryturę przejdzie jedna czwarta bloków energetycznych. Do tego czasu elektrownia atomowa na pewno nie powstanie. Trudno w krótkim czasie wypełnić tak dużą dziurę. Trzeba zacząć od poprawy efektywności energetycznej. Ponadto potrzebne są inwestycje m.in. w energetykę słoneczną, farmy wiatrowe na morzu i na lądzie. Są to najtańsze i najbardziej perspektywiczne technologie, choć wymagają dużych zmian w organizacji rynku energii oraz przesyłu. Przyszłością są małe i lokalne elektrownie m.in. na biomasę i biogaz. Trzeba odblokować import energii elektrycznej. Niewykorzystany potencjał drzemie w małych elektrociepłowniach. Gaz też ma perspektywy w Polsce, choć trzeba pamiętać, że jego zasoby nie są nieograniczone.

Po drugie – walka ze smogiem.

Jakość powietrza nie poprawi się, jeżeli nadal będziemy spalać węgiel w piecach domowych. Polska jest ostatnim krajem w Europie, w którym ponad 70 proc. budynków ogrzewa się drewnem i węglem (w coraz większym stopniu sprowadzanym z Rosji). Mamy najgorsze powietrze w całej Unii Europejskiej. Rząd powinien przedstawić plan odejścia od węgla w gospodarstwach domowych, stworzyć zachęty do rozwoju sieci ciepłowniczych i sieci gazowych. Dać impuls do rozwoju pomp ciepła w połączeniu z energetyką słoneczną. Trzeba wzmocnić samorządy – regulacyjnie i finansowo, żeby przejęły inicjatywę.

Po trzecie – dystrybucja kosztów transformacji energetycznej.

Paniczna reakcja rządu na rosnące ceny energii elektrycznej oraz fakt, że za tzw. zamrożeniem cen głosowały w Sejmie wszystkie partie pokazuje, że ceny energii są piętą Achillesa. Rosnące ceny żywności, bardziej obciążające budżety gospodarstw domowych, nie budzą takich emocji. Wzrost rachunku o 200 zł w skali roku nie jest problemem. Jednak nie można pozwolić, żeby rosnące ceny zwiększały ubóstwo, żeby emerytka zastanawiała się, czy włączyć światło, czy kupić leki. Dlatego trzeba zmodyfikować dodatki energetyczne i wspierać efektywność energetyczną, bez tego nie zdobędzie się poparcia społecznego. Nie można też zostawić z boku przemysłu energochłonnego. W hutach i cementowniach rachunek za prąd stanowi nawet 10 proc. wszystkich kosztów, firmy muszą radzić sobie z ostrą, międzynarodową konkurencją. Już teraz ceny hurtowe prądu w Polsce są wyższe niż np. w Niemczech. Do przemysłu trzeba wyciągnąć rękę przez zwolnienia z części opłat i wsparcie efektywności energetycznej. Nie można jednak mrozić cen, bo to zabija konkurencyjny rynek energii.

Rewolucja czterech „D”

Wielkie bloki energetyczne odchodzą do przeszłości. Decentralizacja, digitalizacja i dekarbonizacja to trzy najważniejsze trendy w energetyce. Ważna jest też dywersyfikacja – aż 78 proc. energii wytwarzamy z węgla – jesteśmy trzecim krajem na świecie najbardziej uzależnionym od czarnego paliwa.
Wchodzi w życie Pakiet Zimowy – największy w historii Unii Europejskiej zestaw regulacji energetycznych i klimatycznych. Europa stawia na wzrost praw konsumenta, efektywność energetyczną, redukcję emisji i rozwój źródeł odnawialnych.

Polski rząd po wyborach powinien wykorzystać Pakiet Zimowy jako narzędzie do ratowania produkcji prądu w Polsce. Być może to ostatni dzwonek, żeby poukładać zielone z czarnym.

Artykuł ukazał się w dzienniku "Rzeczpospolita" 17 czerwca 2019 roku. Jego treść jest dostępna w serwisie Energianews.

Data publikacji: 19 czerwca 2019